- Hej, twój kuzyn chyba wczoraj nieźle zaszalał- zauważył Harry rozbawionym głosem, ja również spojrzałam w jego stronę. Rozmawiał z kimś kogo jeszcze nie znam, ale oczy miał w połowie przymknięte - Myślę, że to czas żebyś wszystkich poznała- stwierdził Harry ciągnąc mnie za rękę w stronę grupki zebranej obok ławki stojącej w pobliżu. Byli tam wszyscy, przynajmniej tak mi się wydaje z tego co powiedział lokowaty. Brakowało tylko wysokiego chłopaka, którego od dwóch dni ciągle widzę. Chyba, że to całkowity przypadek, że jest wszędzie gdzie reszta.
- Hej, jestem Lily.- powiedziała niska blondynka, ale jednak wyższa ode mnie, zdecydowanie za wesołym głosem. Uśmiechnęłam się w jej stronę przyjaźnie nie wiedząc co innego mogłam zrobić.
- Jestem Dean - odezwał się chłopak średniego wzrostu z czarnymi włosami.- A ja jestem Sasha - powiedziała również szeroko uśmiechnięta brunetka. Zdziwiło mnie, że dziewczyna jest tego samego wzrostu co mój kuzyn czyli dość wysoka.
- Rose - powiedziała dźwięcznie dziewczyna o czarnych włosach. Od razu wydała mi się miła i myślę, że mogłabym się z nią dogadać mimo iż wygląda na nieco inną ode mnie ze swoimi tatuażami - A tam jest Liam - odwróciłam się aby zobaczyć lekko umięśnionego chłopaka i brązowych włosach kupującego wodę. - No i jest jeszcze N... - nie dane jej było dokończyć bo przerwał nam Dean.
- Chodźcie, Delilah pokaż nam co potrafisz na tej swojej deskorolce - powiedział trochę kpiącym tonem więc tylko się na niego spojrzałam i chwyciłam deskorolkę. Wykonałam kilka trików. Wszystkiemu ukradkiem z boku przyglądał się blondyn, zresztą jak wszyscy, ale on stał sam oddzielony od całej grupy. Wróciłam na swoje poprzednie miejsce - No nieźle jak na dziewczynę. Wszyscy zaczęli rozmawiać o czymś o czym nie mam pojęcia bo nie jestem z ich środowiska. Nawet chłopak, który wcześniej stał z boku przyłączył się do ich dyskusji, wydawał się być jakby przygnębiony i smutny w porównaniu do wczoraj co prawda na imprezie nie widziałam go śmiejącego się ani uśmiechającego. Nie twoja sprawa Delilah.
- Hej, nie chciałabyś może iść teraz ze mną i dziewczynami do miasta na zakupy albo po prostu połazić? No wiesz taki babski wypad. - spytała czarnowłosa dziewczyna. Zastanowiłam się chwile, ale tak na prawdę nie miałam nad czym, bo co innego mogę robić?
- Chętnie - odpowiedziałam uśmiechając się przy tym.
- Świetnie, będzie okazja żeby lepiej się poznać. Max, Max! Zabieramy twoją kuzyneczkę na zakupy.
- Yhym. - mrukną bez większego entuzjazmu. Podniosłam z chodnika deskorolkę i poszłyśmy z dziewczynami w stroną centrum handlowego, które już wcześniej odwiedziłam.
Perspektywa Niall'a
Kiedy wszystkie dziewczyny oraz kuzynka Maxa , której imienia nadal nie znałem poszły, zapadła trochę krępująca cisza.
- Wpadłem na pewien pomysł chłopaki - przerwał ciszę Liam
- No i? - dopytał się Jake
- Zróbmy zakład.
- A może trochę konkretniej?
- Załóżmy się kto pierwszy poderwie kuzynkę Maxa. - wyjaśnił, a Max zaśmiał się aż plując dookoła wodą, którą właśnie pił.
- Moją kuzyneczkę? Jesteś poważny? Nie widzisz jaką ona jest osobą? Jest skryta i nie uwiedziesz jej tak łatwo. - powiedział poważnie, ale jednak z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Właśnie o to chodzi, a ja mam pewien sposób jak to zrobić, mam opracowany plan.
- Jak chcesz tylko pytanie czy ktoś się z tobą założy bo dobrze wiemy, że w tandetnych zagraniach jesteś najlepszy - wyczułem nutką pogardy w jego głosie i w duchu się zaśmiałem.
- Na pewno ktoś się znajdzie, no któryś się odważy założyć z królem romantyzmu? - zabrzmiało to jak na prawdę poważnie wyzwanie.
- Ja na to pójdę. - odezwałem się po raz pierwszy tego dnia zaskakując wszystkich, a w szczególności samego siebie, bo nie oszukujmy się gdybym był o zdrowych zmysłach nigdy bym się na to nie zgodził, ale teraz nie ma odwrotu, za bardzo uraziłoby to moją dumę.
- Spodziewałem się każdego, ale nie ciebie stary. - odezwał się Liam. - dobrze wiemy, że i tak to przegrasz.
- Zobaczymy - odprychnęłam jednocześnie wstając ze swojego miejsca na trawniku. Wziąłem do rąk deskorolkę i zacząłem jechać w stroną domu. Będąc już blisko popatrzyłem na budynek domu Maxa i zastanawiałem się po co do cholery ja się na to zgodziłem. Przynajmniej będzie jakieś urozmaicenie w czasie wakacji.
Perspektywa Delilah
Myślą, że te wakacje nie muszą być takie złe, dogadałam się jakoś z dziewczynami, lepiej poznałam się z Rose i ogólnie spędziłyśmy miło czas. Co prawda nic nie kupiłam, bo nie miałam kasy, ale nie żałuję. Gdy wróciłam do domu Max już tam był.
- Co robiliście tam z chłopakami sami?
- Nic ciekawego, pogadaliśmy chwilę i poszliśmy.
- Aha..
Poszłam na górę do pokoju, otworzyła laptopa i napisałam na Twitterze co dzisiaj robiłam, bo nawet nie miałam czasu żeby zrobić to w ciągu dnia. Włączyła dość głośno muzykę i zaczęłam szykować się spać. Gdy leżałam już w łóżku, myślałam co będę robić następnego dnia i doszła do wniosku, że zostanę w pokoju w towarzystwie mojej własnej osoby i mojego laptopa oglądając tandetne filmy o miłości nastolatków, albo jakieś wzruszające wyciskacze łez... chociaż może przeczytam kawałek nowej książki, którą jednak postanowiłam ze sobą zabrać na wszelki wypadek.
Leżałam tak... sama nie wiem ile , ale nie mogłam w żaden sposób zasnąć. próbowałam spać na brzuchu, na plecach, na jednym i na drugim boku, ze zwisającą ręką z łóżka. Nawet wywaliłam wszystkie miękkie poduszki, które mnie rozpraszały. Nic nie pomogło. Wstałam z posłania i podeszłam do okna odsłaniając zasłony. Spojrzałam przez drzwi balkonowe i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to duża, zielona gałąź drzew rosnącego obok budynku. Następnie dostrzegłam zapalone światło w oknie domu obok. Z ciekawości spojrzałam w tamtą stronę. Stał w nim odwrócony do mnie plecami chłopak, po chwili odwrócił się w zobaczyła... no zgadnijcie. O ironio, blondyna, którego imienia ciągle nie znam. Szybko odskoczyłam w bok, chowając się za ścianą, żeby mnie nie zobaczył. Widocznie ta ogromna willa należy do tego dziwnego, wysokiego i nie powiem, przystojnego chłopaka. Wróciła do łóżka zostawiając odsłonięte okno, ale nie przejęłam się tym zbytnio bo poczułam ogromne zmęczenie.
- Co jest kurwa? - otworzyłam oczy i oślepił mnie promień słońca padający na moją twarz. Przypomniałam sobie dlaczego zasłony są odsłonięte, jęknęłam i wstałam mimo, iż byłam cholerne niewyspana. Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w dresy bo zgodnie z moimi dzisiejszymi planami nie będę dzisiaj nigdzie wychodzić. Zeszłam na dół do kuchni i zobaczyłam, że nie ma tam jeszcze nawet wujka, spojrzałam na zegarek i przeraziłam się tym co zobaczyłam. 7:05. Co? Postanowiłam zrobić sobie herbatę i... zaraz ja mam oglądać filmy, a nie mam popcornu. Mie ma mowy, że wytrzymam bez niego. Wróciłam do pokoju i przebrałam się w jeansy i zwiewną bluzkę z długim rękawem, bo rano było jeszcze chłodno. Włożyłam telefon do kieszeni, a portfel chwyciłam w rękę nie fatygując się żeby zabrać ze sobą torebkę. Nawet nie zrobiłam makijażu stwierdzając, że nie ma to najmniejszego sensu. Wyszłam po cichu przez drzwi frontowe wrzucając klucz do doniczki z kolorowymi kwiatami.
Perspektywa Liam'a
Wyszedłem pobiegać ok 7:15 i gdy biegłem wzdłuż ulicy zauważyłem Delilah i postanowiłem rozpocząć misję WYGRAĆ ZAKŁAD. Podbiegłem do niej i uśmiechnąłem się na przywitanie.
- Hej, co tutaj robisz tak wcześnie?
- Um.. idę do sklepu...?
- Może chcesz ze mną dzisiaj pójść na spacer albo na kawę?
- Nie sądzę mam już plany.
- Ok, może kiedy indziej - no cóż Max miał rację nie będzie tak łatwo. Dziewczyna weszła do małego sklepu, a ja udałem się w dół ulicy kontynuując trening.
---------------------------------------------------
Wiem, że rozdział miał być przed południem, ale miałam mały problem z komputerem. Mimo wszystko udało mi się dodać i jak widać akcja się powoli rozwija. Mam nadzieję, że się podoba :)