Punk Niall Horan fanfiction

poniedziałek, 4 maja 2015

Chapter 2

Wyszłam z budynku lotniska i zobaczyłam mojego kuzyna Maxa, podeszłam do niego i przywitałam się.
 - Hej
 - Hej, jak tam?
 - Nic ciekawego, jak widzisz żyję i jestem wściekła, że rodzice mnie tu wysłali więc lepiej mnie nie wkurzać. - odpowiedziałam poirytowana i wsunęłam na nos okulary przeciwsłoneczne bo tutaj słońce świeci jeszcze mocniej niż w Londynie.
 - Postaram się - powiedział Max zabierając ode mnie walizkę i wkładając ją do bagażnika. Jaki dżentelmen. Jechaliśmy może jakieś 15 min i stanęliśmy przed na prawdę dużym budynkiem. Jednak moją uwagę przykuł dom obok, który był jeszcze większy, raczej to była willa.
 Weszliśmy do środka, przywitałam się z wujkiem Peterem i został mi wskazany mój tymczasowy pokój- bardzo uroczy, raczej nie w moim stylu, ale mimo wszystko robi wrażenie.
No i co ja teraz będę robić całymi dniami?  Usłyszałam pukanie do drzwi.
 - Hm?
 - Hej idę jutro na imprezę urodzinową do Jake'a, idziesz ze mną?
 - Nie wiem? To jedna z tych imprez z alkoholem, trawką i publicznym okazywaniem "uczuć"? W ogóle to ja ich nie znam ani oni mnie. Wpiszesz mi hasło do wi-fi?
 - Daj - podałam mu laptopa i czekałam aż wpisze hasło.
 - Dzięki - odpowiedziałam od niechcenia gdy podał mi urządzenie.
 - Ta... to jedna z tych imprez, i nie sądzę żeby im przeszkadzało to że cię nie znają. Pójdziesz ze mną, bo nie możesz być taka aspołeczna. Całymi dniami siedzisz, oglądasz filmy, siedzisz na portalach społecznościowych. Twoja mama powiedziała mi żebym cię ciągał wszędzie za sobą i tak łatwo nie odpuszczę. Teraz jeszcze bardziej nienawidzę  mojej matki.
 - Niby czemu nie mogę? Tu ludzie przynajmniej mnie lubią. Ok, pójdę.
 - Świetnie wychodzimy jutro o 18:40, bo musimy tam być o 19:00.
 - Ok, teraz zostaw mnie samą.
Max wyszedł, a ja włączyłam kolejny odcinek mojego ulubionego serialu. Gdy się skończył postanowiłam wyjść i przejść się po okolicy. Wzięłam torebkę z najpotrzebniejszymi rzeczami i zeszłam na dół.
 - Wychodzę! Pewnie zjem na mieście.
 - Okay, tylko wróć przed 20:00.
 - Dobra.
Chwyciłam jeszcze luźny sweterek, włożyłam balerinki i wyszłam. Szłam przed siebie ze słuchawkami w uszach nie zwracając uwagi na otaczający mnie świat. Nagle na kogoś wpadłam. Podniosłam głowę i zobaczyłam przed sobą bardzo wysokiego blondyna z ogromną ilością tatuaży i kolczykiem w wardze, ubranego w mocno wykrojoną koszulkę i jeansy. Wyglądał na dość zirytowanego.
 - Możesz wreszcie zejść mi z drogi?
 - Umm ta... tak, przepraszam.
Miną mnie, przy okazji szturchając ramieniem. Co za typ.
Po ok 40 min przesiedzianych nad moją czarną kawą stwierdziłam, że może dobrze by było już wracać bo jest 19:20. Wstałam od stolika i skierowałam się w stronę mojego tymczasowego domu.
 - Już jestem - powiedziałam widząc wujka siedzącego w kuchni pijącego herbatę. Podeszłam do czajnika włączając go aby również zrobić sobie gorący napój. Wrzuciłam torebkę herbaty do kubka i zalałam wrzątkiem, wzięłam naczynie do rąk, przeniosłam na stół wąchając po drodze owocową parę unoszącą się nad cieczą.
***
Następny dzień był bardzo leniwy. Cały spędzony przed laptopem, zadzwoniłam też do Grace, ale nie pogadałyśmy zbyt długo, bo szła z siostrą i mamą do babci. Przy okazji jaj siostra Lilly jest bardzo urocza.
Gdy była 17:45 zorientowałam się, że mam iść na tą imprezę z Maxem. W ekspresowym tempie wzięłam prysznic i ubrałam się w czarny T-shirt, czarną spódniczkę przed kolano, czarne rajstopy i creepersy. Włosy zostawiłam rozpuszczone robiąc na nich delikatne fale i pomalowałam się nieco mocniej niż zwykle, dodając eyeliner. O Godzinie 18:30 byłam gotowa narzucając na siebie oczywiście czarny sweterek, schodząc po schodach i poprawiając włosy w lustrze. 

1 komentarz:

  1. Bardzo ładny rozdział. Głównie moją uwagę przykuł Horan z tatuażami. Ale nie pasuje mi. Fabuła mi się podoba oraz przekaz akcji : )
    http://secret-hill.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń